Forum www.archeo1.fora.pl Strona Główna www.archeo1.fora.pl
Forum Studentów Archeologii Uniwersytetu Łódzkiego
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Archeo-iraq

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.archeo1.fora.pl Strona Główna -> Archeologia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
paczesław
Administrator
Administrator



Dołączył: 06 Lis 2007
Posty: 280
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: PCE
Płeć: Archeolog

PostWysłany: Sob 21:43, 22 Lis 2008    Temat postu: Archeo-iraq

heh co ja bym dal za taka mozliwosc pracy jaka mial ten gosciu

Polski Indiana Jones: Wojna mnie uzależniła



To Irak zmienił moje życie. Po powrocie do Polski nie mogłem się odnaleźć. Adrenalina, akcja - wiem, że potrzebuję tego, aby żyć


Po całym dniu w skwarze i piachu Tomasz Burda marzy już tylko o prysznicu. Bierze do ręki mydło, odkręca kurek. Nagle "Puk!". Wywaliło korki - myśli. Po chwili świst i "Łup!!!". Blisko. Ostrzał! Kolejne wybuchy. Coraz bliżej! Łapie ręcznik. Prawie goły, w mydlinach biegnie do schronu. Siedzi tam godzinę. To jest jego pierwszy raz.

Wykopaliska szlag trafił

Październik 2004. Magister archeologii Tomasz Burda leci do Iraku na pokładzie amerykańskiego samolotu transportowego C-117. To jego pierwszy kontakt z armią. I pierwsza lekcja: dowiaduje się, że ważniejszy od niego jest sprzęt, a jeszcze przed żywymi w kolejce do transportu wyprzedzają go ciała zabitych.

Burda jest w samolocie na przyczepkę, z transportem części do polskich śmigłowców. Po kilkunastu godzinach lotu ląduje na lotnisku w Bagdadzie. Do polskiej bazy w Babilonie jedzie autostradą Tampa, najniebezpieczniejszą trasą w Iraku. Do dziś ochroniarze z amerykańskiej firmy Blackwater biorą kilkadziesiąt tysięcy dolarów za jej pokonanie. Jest podekscytowany. Babilon, kolebka cywilizacji, to gratka dla każdego naukowca.

Jest w bazie. Gdzieś tu powinna być świątynia Etemenaki. Zbudowano ją tak dawno, że już w starożytności nikt nie pamiętał kiedy. To najważniejsze sanktuarium starożytnego państwa babilońskiego. Siódmy cud świata. Burda nie wierzy własnym oczom: tam, gdzie powinny być ruiny świątyni, jest helipad: wyrównany przez buldożery kwadrat, na którym lądują polskie śmigłowce Sokół i amerykańskie Black Hawk.

Wykopaliska szlag trafił - to najpierw przyszło mu do głowy.



To Amerykanie na ruiny świątyni wylali po kolei ropę i wodę. Stwardniały tak, że powstało podłoże twarde jak beton. Ale zniszczyło starożytne cegły. Wcześniej Saddam Husajn na pamiętających tysiące lat budowlach wybudował swoje pałace. I bezczelnie postawił billboard: "Rekonstrukcji tej dokonał Saddam Husajn, następca Nabuchodonozora".

Polacy przejęli to miejsce z całym "dobrodziejstwem inwentarza".

Oczy mu się świeciły z podniecenia


Z Babilonu trzeba ratować, co się da - to zadanie dla Burdy.

Lata sokołami nisko nad ziemią. Robi zdjęcia tego, co zostało ze starożytnego Babilonu. Wciąż ryzykuje. Każda z sadryjskich bojówek chciałaby mieć na koncie polskiego sokoła.

Pewnego dnia Burda razem z grupą polskich oficerów czeka na odlot do Babilonu. Jeden z wielu takich lotów. Nagle wszystkich podrywa potężna eksplozja. Ogień i kłęby dymu. Pac! Pac! Pac! - obok nich spadają jakieś palące się części (wybuch spowodował zamachowiec-samobójca, którego samochód wbił się w bramę lotniska).

- Gdyby trafiły one w stojące obok cysterny z benzyną, to po mnie - wspomina Burda. - I po prawie całym dowództwie polskiej armii, które siedzi ze mną w helikopterze.

W helikopterze jest m.in. generał Waldemar Skrzypczak, obecny dowódca wojsk lądowych. Skrzypczak pamięta, że Burda ani drgnął. Zachował się jak żołnierz, a nie cywil.

Bo Burda jest już przyzwyczajony do ryzyka i potężnej dawki adrenaliny. Zamiast misji stabilizacyjnej i spokojnej roboty przy wykopaliskach wciąż widzi wojnę. Polskie bazy są regularnie ostrzeliwane. Jego koledzy w mundurach wyjeżdżają na akcje bojowe. Ale i na bazary. A potem pokazują, co kupili na bazarach, i pytają Burdę, czy to zwykła błyskotka, czy prawdziwy zabytek. - Zabytki oddają - twierdzi Burda. Ale Żandarmeria Wojskowa kilka razy konfiskuje u polskich żołnierzy "pamiątki", wśród nich bezcenną tabliczkę z pismem klinowym, którą próbuje przemycić jeden z wysokich rangą polskich oficerów. Oficer po cichu wylatuje z armii.

Burda robi też naloty z Żandarmerią Wojskową na okoliczne bazary. Tubylcy sprzedają tam skradzione z muzeów zabytki, niekiedy bezcenne. - I nawet się nie tłumaczyli - opowiada. - Na pytanie: "Skąd to masz" odpowiadali: "Mam".


Indiana Jones po polsku. Tomasz Burda jechał do Iraku ratować to, co zostało ze starożytnego Babilonu. Teraz, jako świeżo wyszkolony zwiadowca, chce wyruszyć do Afganistanu. To nie będzie misja archeologiczna.

Burda ratuje polską armię

"Polacy niszczą zabytki starożytnego Babilonu" - alarmuje w wywiadzie minister kultury Iraku Mufie al Jazairii. Jest jesień 2004 r. Wybucha międzynarodowy skandal. Burda trafia w samo jego centrum.

- Amerykanie nie podpisali haskiej konwencji o ochronie dóbr kultury w czasie działań wojennych. To oni odpowiadali za zniszczenia - opowiada. - Ale że Camp Alpha w Babilonie po nich znalazł się pod polskim dowództwem, najłatwiej było oskarżyć naszych żołnierzy.

Zawiązuje się międzynarodowa komisja, która ma zbadać zabytki i oszacować straty. Polski rząd, a nawet media stają murem za wojskiem. Bo to reżim Husajna i wojna zniszczyły zabytki, a Amerykanie tylko dopełnili zniszczeń. Wszyscy to wiedzą. Irackie ministerstwo kultury decyduje - Babilon będzie zamknięty, dopóki eksperci nie ocenią, jakie szkody wyrządziły tam obce wojska.


Uwaga na zabytki. Amerykanie, przynajmniej w propagandzie, starali się utrzymać wizerunek dbających o dobra kultury.

Ale międzynarodowa komisja nie przyjeżdża do Iraku. Jest wciąż zbyt niebezpiecznie.

- Świat archeologów żył biadoleniem nad zniszczonym Babilonem. Naukowcy siedzieli przy kawie i narzekali tylko, jakie to straty poniosła kultura - mówi Burda, który wtedy wraz z dwójką innych archeologów przygotowuje tzw. polski raport, ponad 500 stron maszynopisu z fotografiami i fachowymi opisami każdego starożytnego zabytku.

Do Babilonu przyjeżdża John Curtis, kustosz British Museum zaproszony przez iracki rząd. Jest styczeń 2005 r., Burda szykuje się już do powrotu do domu, kiedy w ręce wpada mu "The Guardian". Sobotnie wydanie i wielki tytuł: "Miesiące wojny zniszczyły wieki historii". Curtis w wywiadzie dla gazety mówi: - Ulokowanie ogromnego obozu wojskowego na terenie o takim znaczeniu archeologicznym jest skandalem. To tak, jakby rozbić obóz wokół Wielkiej Piramidy Cheopsa w Egipcie!".

Wtedy cały świat mówi o zniszczeniu Babilonu. Burda jedzie do Londynu, gdzie prezentuje swój raport w polskiej ambasadzie. Wynika z niego, że większości zniszczeń dokonał jeszcze Saddam Husajn, budując na ruinach kiczowate, betonowe pałace.

- Jego praca zostaje przyjęta przez angielskich archeologów z życzliwym zainteresowaniem - mówi Sałciński.

Koniec końców dla świętego spokoju to Amerykanie płacą odszkodowanie irackiemu rządowi. Oświadczają, że biorą na siebie zniszczenia starożytnego miasta.

Wracając z Iraku do kraju, Tomasz Burda czuje, że dobrze wykonał swoją misję.

- Obserwowałem go tam i teraz myślę, że w Iraku poczuł się prawdziwym facetem - mówi wysoki rangą wojskowy. - Zaraził się wojaczką i przygodą.

Marzenie o Indianie

Burda marzył o wielkiej przygodzie od zawsze. Licealista z Płocka zafascynowany książkami historycznymi zbierał po lasach skorupy średniowiecznych naczyń przekonany, że to prawdziwe skarby. Potem dowiedział się, że to "materiał masowy".

Podpułkownik Krzysztof Sałaciński, szef biura spraw obronnych w Ministerstwie Kultury, poznaje Burdę krótko przed wyjazdem do Iraku. To on go "werbuje". Potem spotyka go w Babilonie. - W Iraku oczy mu się świeciły z podniecenia. On tym żył! Pracował jak wariat, w amoku, widziałem, że znalazł to, czego szukał. Wszędzie go było pełno. Latał śmigłowcem po wszystkich stanowiskach w strefie stabilizacyjnej. Nie mogłem się nadziwić energii, którą ma ten człowiek.

To Irak daje mu przygodę. Bo studia archeologiczne jego marzenia niweczą. "Materiał masowy" - gdy tak nazywają jego zbierane przez lata archeologiczne skarby, jest mu naprawdę przykro. A dociekanie, z jakiego okresu pochodzi wzorek na skorupie, już go nie kręci. Praca za biurkiem w muzeum też nie. Burda pozostaje na uczelni i rozpoczyna doktorat, ale kiedy słyszy, że szukają archeologów do Iraku, zastanawia się tylko chwilę.

- Żona uwierzyła mi dopiero wtedy, gdy pewnego dnia wsiadłem spakowany do taksówki - mówi.

Adrenalina, w końcu znów coś się dzieje

o powrocie do Polski wiosną 2005 r. nie mógł się odnaleźć w normalnym życiu.

Sałaciński: - Stał się jakiś zamknięty, niewiele mówił o sobie. Ten entuzjazm, który widziałem w jego oczach w Babilonie, gdzieś zniknął.

Wrócił do pisania doktoratu, łapał fuchy, czyli prace wykopaliskowe przy budowie autostrad dla prywatnych firm. Perspektywa: przeprowadzki z jednego wykopaliska na drugie, w końcu ciepła posada za biurkiem kustosza muzeum.

Burda: - Po Iraku takie życie mnie nie pociągało. No i jestem tu, gdzie jestem.

Porucznik Burda, wysoki brunet o chłopięcej twarzy, z dumą pokazuje naszywkę na ramieniu. Właściwie dwie. Jedna z napisem "Rozpoznanie". Na drugiej spadochron i dwie błyskawice. Mundur Wojska Polskiego, na ramieniu plecak. Jest dowódcą plutonu rozpoznania. Doktorat zawiesił. Właśnie jedzie na poligon przygotowywać żołnierzy do wojny w Afganistanie na ćwiczeniach "Bagram IV". Burda uczy ich, jak niepostrzeżenie podejść przeciwnika w górach,

Jest świetnym fachowcem. Poszedł do wyższej szkoły oficerskiej we Wrocławiu. Ale nie interesowały go koszary i parady. Wybrał zwiad, aby wykonywać najniebezpieczniejsze zadania.
- Rzucił pan archeologię dla armii? A gdzie odkrywanie historii? Romantyczna przygoda.

- Tu mam przygodę! Adrenalina, akcja, coś się wreszcie znowu dzieje. Spodobało mi się. Tu jest moje miejsce. To naprawdę znacznie ciekawsze niż siedzenie za biurkiem w prowincjonalnym muzeum.


Polacy w Babilonie. Najpierw Saddam Husajn jako "następca Nabuchodonozora" rekonstruował Babilon po swojemu, potem Amerykanie urządzili tam bazę i lądowisko dla helikopterów. To, co zostało, przejęli Polacy.

Tomasz Burda przyznaje, że to Irak zmienił jego życie. Mówi, że tam była wielka przygoda, ale czuł się tam pasażerem na przyczepkę. - Bez broni w czasie ataku byłem pierwszą potencjalną ofiarą - mówi. - Teraz jestem w oddziałach pierwszej linii. Dobrze uzbrojonych i wyszkolonych.

Podpułkownik Jan Borkowski, psycholog wojskowy z Akademii Obrony Narodowej, zapytany przez nas o Burdę mówi: - Wojna potrafi uzależnić. Trafiło na ciekawy typ osobowości. Poszukiwał stymulacji i w Iraku ją znalazł. Kiedy wrócił do kraju, to jak żołnierze z jednostek specjalnych marniał pewnie z dnia na dzień. Więc podjął tę radykalną decyzją o totalnej zmianie stylu życia. Może się okazać, że decyzję wyjątkowo trafną.



Podchodzimy pod obiekt bardzo cicho

Wiosna 2008. Poligon w centralnej Polsce. Żołnierze przygotowujący się do walki z afgańskimi talibami ćwiczą operację "Cordon and search". W budynku ukrył się uzbrojony wróg, który na pewno będzie się bronił. Poza tym nie wiadomo nic: ilu jest przeciwników, jaką mają broń, jaką taktykę. Zanim do akcji wkroczą szturmani, robotę ma zwiad, w języku wojskowym - rozpoznanie.

- Pracujemy w kilku. Podchodzimy pod obiekt tak blisko i tak cicho, jak się da. Wtedy ważny jest każdy krok. Złamana w lesie gałązka pod butem w absolutnej nocnej ciszy może rozłożyć całą operację. Mamy tylko lekkie wyposażenie: broń osobista, sprzęt do obserwacji, łączność - opowiada jeden ze zwiadowców. - Zajmujemy pozycje takie, żeby dokładnie obserwować ruchy przeciwnika.

Zaczyna się zbieranie informacji. W absolutnej ciszy leżą, siedzą godzinę, dwie, jak trzeba, to cały dzień albo i dłużej. - O wrogach musimy wiedzieć wszystko. Ilu ich jest, jak są uzbrojeni, jak się zmieniają, jakie trzymają pozycje. I wycofać się.

A jeśli was ktoś zauważy? - Zlikwidować. Po cichu. Np. nożem.

Tomasz Burda chciałby teraz pojechać do Afganistanu.



cyt za: [link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez paczesław dnia Sob 21:49, 22 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.archeo1.fora.pl Strona Główna -> Archeologia
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Możesz zmieniać swoje posty
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
Regulamin